Daga
Całą drogę na przyjęcie
milczeliśmy. Żadne z nas nawet sobie nie dogryzało. Mimo, że na
usta cisnęło mi się wiele uwag w jej kierunku, ale nie otwierałem
ust. Cisza chyba nas ratowała przed nadchodzącą kłótnią.
Stanęliśmy przed rezydencją Tessów.
Wyprostowałem się. Wysiadłem z auta i otworzyłem Królewnie
drzwi.
Wystawiłem ramie, a ona za nie
chwyciła. Do drzwi podchodziłem z uśmiechem. Mimo, że się nie
odzywała, ale wbijała mi palce w rękę.
Chciałem jej tego pogratulować, ale
nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć w drzwiach stanęła Alicja.
-dobry wieczór, pani -rzuciłem
-poczekam w aucie -zwróciłem się do Meg.
-oj, kochaniutki -poczułem na ramieniu
czyjąś dłoń -nie zostaniesz?
-mamo... -wtrąciła się Meg.
-poczekam w … -nie zdążyłem
dokończyć.
Alicja wciągnęła mnie do środka.
Byłem przerażony. Ja jeden i … cholera, ile tu było kobiet?!
-chciałem pana przeprosić za to
ostatnie -przerwała -ale wie pan, jeśli chodzi o Meg, to zachowuję
się jak lwica -wyszeptała kładąc dłoń na mojej piersi.
-nic się nie stało -odparłem
ściągając jej dłoń z siebie.
W myślach przeklinałem dzień, w
którym zgodziłem się zostać ochroniarzem Meg.
-przepraszam, pójdę poszukać Meg
-rzuciłem
-jej nic się tu nie stanie -odparła
łapiąc mnie za rękę.
-jednak pójdę -wyswobodziłem rękę
i ruszyłem na poszukiwanie Meg.
Ten dom był jak jeden wielki labirynt.
Jak nie błądziłem między tymi wszystkimi kobietami, to zgubiłem
się w ogrodzie.
Miałem ochotę usiąść i płakać ze
śmiechu.
Ja Bartek Tomlinson, dowódca, żołnierz
zgubiłem się w ogrodzie!
Cholera! Pustynie nie miały przede mną
tajemnic, a ten pieprzony ogród był jedną wielką zagadką.
-z czego się śmiejesz? -zapytał mnie
cudowny głos mojej wybawicielki.
Miałem ochotę całować ją po
stopach.
-zgubiłem się -rozłożyłem ręce
-pan Wielki się zgubił? -zapytała
powstrzymując śmiech.
-jak widać -odparłem -prowadź
Ona jednak stanęła i uniosła wysoko
brwi.
-a co będę miała z tego?
-święty spokój -odparłem
-śmieszny jesteś
-Meg... -wyjęczałem -dobra, czego
chcesz? -zapytałem
-pójdziesz ze mną jutro do ZOO
-odparła z uśmiechem, a ja o mało nie posikałem się ze śmiechu.
-ZOO? Meg... to dla dzieci.
-no to dobranoc -rzuciła i odeszła.
Zniknęła za krzakiem.
Pobiegłem za nią, ale już jej tam
nie było. Po prostu zniknęła.
-Meg, cholera! -krzyknąłem
-no co? -zapytała tuż za mną
-jak to zrobiłaś?
-znam ten ogród, jak własną kieszeń
-uśmiechnęła się.
-dobrze -odparłem zrezygnowany -a
teraz wyprowadź mnie z tego przeklętego ogrodu.
-odwróć się
-po co?
-odwróć się -powtórzyła
Odwróciłem się i zobaczyłem podjazd
z przodu domu.
Spojrzałem na nią. Mała wiedźma
wzięła mnie podstępem.
-Meg -wysyczałem
-co jest Tomlinson?
-obiecuję, zabiję cię kiedyś
-rzuciłem'-myślę, ę nie ty jeden -odparła.
Jej odpowiedź uderzyła we mnie z
dwojoną siłą. Przypomniał mi się Nathan. Zacisnąłem dłonie w
pięści.
Mój telefon zaczął brzęczeć.
-Tomlinson
-Lou, tu Ben -rzucił
-co jest? -zapytałem zły
-Daga...
-o Boże -zakryłem dłonią oczy -co
się stało?
-jest tu, na moim komisariacie
-wyszeptał -Stary ją przesłuchuje.
-zaraz będę -mruknąłem i
rozłączyłem się.
Myślałem, że gorzej być nie może.
Jednak się myliłem.
-zadzwonię do stewa...
-odwieź mnie do domu, Lou -odparła z
naciskiem na słowo „Lou”.
*
Jechałem bardzo szybko. Nawet za
szybko jak na mnie. Zdziwiłem się, że Meg nic nie powiedziała.
Odstawiłem ją do domu i ruszyłem w
dalszą drogę.
Najcudowniejszą sprawą było to, ze
dotarłem na komisariat o północy, bo oczywiście nie miałem nic
innego do roboty.
Cholera!
Do środka wszedłem zły. Myślę, że
jakbym teraz spotkał Dagę, to bym ją udusił!
-miałem po ciebie dzwonić, Bartek.
-Greg -rzuciłem w stronę komendanta
-chodź.
Poszedłem za nim i poczułem się
jakbym szedł na skazanie.
Usiadłem naprzeciwko niego. Miałem
ochotę wyć do księżyca.
-Daga, napadła na kobietę -rzucił
Przez minutę zapomniałem o
oddychaniu.
-to jakiś żart, tak? -zapytałem
-nie, Lou. Biedaczka wylądowała w
szpitalu.
-cholera! -syknąłem -mam problemy?
-ty nie, ona...
*********
dawno nie było nic o "drama queen", więc Daga musiała coś namieszać :D
*********
A teraz coś nowego i z innej beczułki :D
wraz z ostatnim rozdziałem "Księcia Markusa" ukaże się moje nowe opowiadanie...
będzie to KRYMINAŁ!, a że jeszcze nigdy nie pisałam kryminałów, to jest dla mnie MEGA wyzwanie.
Opowiadanie będzie mieszanką: tajemnic, kłamstw, morderstw... ogólnie nastawione będzie na zbrodnie, ale oczywiście nie zabraknie "MIŁOŚCI"!!!!
mam nadzieję, że bd ze mną :*
Już teraz możecie już "lukać" na okładkę, wprowadzenie i bohaterów "Joker"
Zapraszam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz