(Nathan Vavmond)
Rozdział 15
Tak jak zapowiedział Książę Pan nie
spotkaliśmy się ani razu od tamtego dnia, a minął już tydzień!
Mimo tego, gdzieś w podświadomości czułam, że on gdzieś tam
jest. Może to śmieszne, ale czułam jego oddech na swojej szyi.
Codziennie rano wychodziłam biegać i
za każdym razem modliłam się, aby wrócić cało. Miałam nie
odparte wrażenie, że gdzieś za rogiem czeka na mnie Nathan.
Miałam ochotę zaszyć się w
najdalszym kącie domu, tak żeby ON mnie nie znalazł. Ale nie
mogłam dać mu tej satysfakcji, że moje życie zostało uzależnione
od jego.
*
Tego dnia wstając z łóżka czułam
jeszcze gorszy niepokój. Myślałam, że zwymiotuję ze strachu.
Tylko najlepsze było to, że nie było sygnałów, ze mogę się bać
czegoś mocniej niż wczoraj.
Ubrałam strój do biegania i z
trzęsącymi się ze strachu nogami ruszyłam biegać.
Biegałam już pół godziny, trochę
się rozluźniłam. Tego mi było trzeba, wyładowania tego stresu.
Nagle usłyszałam, że ktoś za mną
biegnie. Zatrzymałam się i odwróciłam. Ten ktoś wpadł na mnie z
dużą prędkością. Zachwiałam się trochę, ale poczułam na
sobie ręce, które mnie przytrzymały.
Najpierw go poczułam, później
zobaczyłam. Nathan Vevmond we własnej osobie. O mało nie zemdlałam
ze strachu.
Wyglądał trochę inaczej, ale to
musiał być ON! To na pewno był ON!
-Boże -wyszeptałam
-o tak -powiedział przez zęby i
mocniej ścisnął dłonie na moich ramionach. Uśmiechnął się
ponuro i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia z parku, po którym
biegałam. Zaczęłam się szarpać -no maleńka... mam broń
-szepnął -jeśli chcesz żyć.. -spojrzał na mnie wymownie.
Podeszliśmy do jakiegoś czarnego
auta. Otworzył tylne drzwi i wrzucił mnie na siedzenie. Wszedł za
mną i zatrzasnął drzwi auta za sobą. Chciałam uciekać, złapałam
za klamkę, drzwi nawet nie drgnęły.
-Meg, daj spokój -powiedział łapiąc
mnie za włosy. Szarpnął lekko, syknęłam z bólu, usłyszałam
tylko jego śmiech.
Za drugim razem pociągnął mocniej za
moje włosy, upadłam głową na jego kolana. Związał mi ręce,
chciał właśnie mnie zakneblować, gdy mój telefon zaczął
dzwonić.
-cholera -wymamrotał.
Wyciągnął mój telefon z pokrowca na
moim ramieniu.
-no to odbieramy. Tylko bez żadnych
numerów -powiedział.
Odebrał połączenie i przystawił mi
telefon do ucha.
-halo -wyszeptałam
-Meg? Kiedy wracasz? -usłyszałam głos
Sebastiana. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Łzy zaczęły
napływać mi do oczu. Chciałam krzyknąć mu, żeby mnie ratował.
-powiedz, że jesteś z przyjacielem na
kawie -powiedział praktycznie bez głośnie Nathan jakby czytał mi
w myślach.
-spotkałam znajomego. Idziemy na kawę
-przełknęłam ślinę i poczułam coś metalowego na mojej szyi.
Boże to był nóż!
-dobrze -odparł Sebastian. I nagle
przypomniało mi się „magiczne” hasło.
-Sebastian. Przypomnij Bartkowi, aby
odebrał moją czerwoną sukienkę -rozłączył mnie i zaczął się
śmiać.
-czy ty i ten dupek Tomlinson...?
-zapytał poważnie.
-a co cię to interesuje? -zapytałam
oburzona
-bardzo dużo, kochanie, bo jesteś
moja -wyszeptał mi przy ustach. -a poza tym po co ci czerwona
sukienka? I tak już nigdy jej nie założysz -powiedział i rozwalił
mój telefon.
-oni będą dzwonić za pół godziny
-wyszeptałam -nie odbiorę i zaczną mnie szukać, a wtedy cię
znajdą i...
-za pół godziny to ty kochanie już
nie będziesz żyć -chciałam krzyczeć, ale za nim to zrobiłam,
Nathan zakneblował mi usta -za nim cię znajdą, mnie już tu nie
będzie -wyszeptał mi do ucha.
*************
Miałam nic dziś nie wstawiać, ale... mam jakąś blokadę i nic nie mogę stworzyć :( na szczęście "Meg" jest już ukończona :D
*
nie zapomnijcie też głosować na tytuł drugiej części "Meg". można oddawać głos raz dziennie. Głosowanie bd trwało jeszcze tydzień od opublikowania Rozdziału 14 "Meg" na:
więc zapraszam do głosowania:
*
Na blogu ukazało się wprowadzenie z poglądowym tytułem :D
zapraszam do przeczytania:
****************
Kontakt:
e-mail: yasma@interia.pl
gg: 47278011
*************
i to co kojarzy mi się z Meg i Bartkiem :D
***********
pozdrawiam i dziekuję za miłe komentarze :D
o Matko jest już 23.37 :D
Grrr...
OdpowiedzUsuńJak można w takim momęcie skończyć?!
Czerwona sukienka-bardzo oryginalne hasło xd
A ten idiota się nie skapnął xdd
On jej nie zabije prawda?!
Bartek ją uratuje?
Świetny rozdział! <3