I love you, Meg

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 16


Z dedykacją dla: Invicta


Rozdział 16

Nathan wniósł mnie do jakiegoś magazynu. Było tu ciemno i cicho. Postawił mnie przy wejściu i wlókł przez jakieś ciemne korytarze. Było tu tak mokro, że moje trampki przemokły.
Ostatecznie chciałam już umrzeć. Może to głupie, ale wolałam już umrzeć, niż przechodzić przez to co dla mnie przygotował.
Weszliśmy do jakiegoś dobrze oświetlonego pomieszczenia. Nathan rzucił mnie na łóżko, które stało w kącie.
Otworzyłam szeroko oczy, gdy się rozejrzałam. Poczułam jakbym znalazła się na jakiejś sali operacyjnej.
-i jak ci się podoba nasze królestwo? -zapytał bardzo wyraźnie akcentując NASZE -całe dwa tygodnie nas tu urządzałem. Myślę, że będziesz miała miłe skojarzenia -roześmiał się.
Podszedł do mnie i lekko pchnął. Wylądowałam na plecach. Zaczęłam się szarpać, nie chciałam robić nic co mi kazał.
Poczułam silne uderzenie w twarz. Upadłam, wtedy mnie przywiązał do łóżka.
-a teraz się trochę zabawimy -podniósł strzykawkę z jakimś płynem w środku -trochę poboli, a później... a później to nie wiem.
Szarpnęłam rękoma, chciałam się wyswobodzić.
-ratunku!!! -krzyknęłam
-Meg, czy ty się jeszcze nie nauczyłaś, że takie zabawy to nie ze mną? -zapytał.
Położył na mojej klatce piersiowej kolano i przycisnął do łóżka. Wolna dłonią złapał za moją rękę. Wbił mi igłę w ramie.
-to boli...
-ma boleć -wyszeptał nad moimi ustami.
Nagle wszystko zaczęło tracić kontury, a ja powoli zaczęłam tracić kontakt ze światem.
Przestałam widzieć i słyszeć, ale uczucie strachu zostało.
-Bartek, gdzie jesteś? -wyszeptałam

* Pov Bartek
-Simon, muszę wracać -powiedziałem do kobiety biegnącej obok mnie. Od kiedy ją zatrudniłem ciągle się do mnie przystawiała. Nie mogła zrozumieć, że nikt oprócz Meg mnie nie interesuje.
-już? -zapytała i zatrzymała się. Zrobiłem to samo.
Podeszła do mnie.
-zrób sobie wolne -szepnęła
-mam wolne -odparłem.
-no to w czym problem? -zapytała i przejechała dłonią po mojej klatce piersiowej
-muszę wracać do Meg -odparłem zły
-wiecznie ta Meg! -krzyknęła
-słuchaj Simon, zatrudniłem cię, bo jesteś dobra. Więc chcę abyś dobrze wykonywała swoje zadanie -odparłem
-wykonuję -szepnęła kładąc obie dłonie na moich ramionach
-do twoich zadań nie należy uwodzenie mnie -powiedziałem ściągając z siebie jej dłonie.
-Bartek... -zaczęła, ale nie skończyła. Mój telefon zaczął dzwonić.
-Tomlinson -odparłem do telefonu
-Bartek -usłyszałem głos Stewa -Meg kazała ci odebrać jakąś czerwoną sukienkę. Nie wiem o co chodzi -wymamrotał. Zmarszczyłem brwi. O co do cholery chodzi?
I wtedy nagle mnie zmroziło.
-kiedy to było? -zapytałem
-jakieś piętnaście minut temu -odparł
-cholera! -krzyknąłem -namierz ja i to szybko!
-chwila... jej nadajnik w telefonie nie odpowiada.
-pewnie go rozwalił -nagle miałem pustkę w głowie, ale musiałem się szybko ogarnąć. Chodziło przecież o życie Meg! -zbieraj chłopaków i zawiadom Phinesa. Zaraz ją namierzę i dam wam znać.
Rzuciłem telefonem o ziemię. To był om, to na pewno był on. Musiał akurat uderzyć wtedy jak miałem wolne.
No ale kiedy miał niby uderzyć? Przecież mnie obserwował!
Usiałem ją odnaleźć i to zaraz, za nim stanie się coś złego.

*Pov Meg
Powoli odzyskiwałam jasność umysłu.
-obudziłaś się w odpowiednim momencie, kochanie -usłyszałam -już chciałem cię cucić -nachylił się nade mną -a teraz trochę sobie jeszcze poleżysz -wyszeptał i poczułam, że znowu wbija w moje ramie igłę.
Ciało zaczęło mi mrowić.
-chwilę to potrwa -usłyszałam
przestałam czuć palce u stóp. Mrowienie w ciele zaczęło się wzmagać. Coraz gorzej mi się oddychało, miałam wrażenie, że płuca nie chcą napełniać się powietrzem.
-a teraz sobie popatrzę. Myślę, ze zostało ci jakieś dziesięć minut życia. Chcesz się pożegnać? -zapytał odcinając moje ciało od łóżka.
Próbowałam łapać powietrze, ale coraz gorzej mi to wychodziło. Czułam jakby moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Zaczęłam się dusić, a przed oczami wszystko zaczęło mi wirować. Modliłam się, żeby wytrzymać jeszcze trochę, ale nie mogłam... umierałam.
Wiedziałam, że bez powietrza nie miałam siły przetrwać.
Moje oczy powoli zaczęły się zamykać. Odpływałam. Ostatnie co usłyszałam to jakieś krzyki, upadające przedmioty i ten głos.
-Meg nie zostawiaj mnie -odpłynęłam. Umarłam



********
W dalszym ciągu głosujemy. pamiętajcie raz dziennie można oddać głos...głosy oddajemy do czwartku 9 lipca:)

*
zaglądajcie do mnie na fejsa

*
wprowadzenie do drugiej części 'Meg" z poglądowym tytułem
*
aaaaa i czytajcie moje nowe opowiadanie :)


2 komentarze:

  1. Jejku dziękuje za dedykacje <3
    Czy on serio musiał? Naprawde?!
    Głupi nathan, nie mógł sobie darować?! ;-; xd
    co on jej wstrzyknął?
    Ona przeżyje, ja to wiem ;3
    Bez nie przecież nie będzie drugiej części <3
    Bartek za późno!
    Trzeba szybciej myśleć xd
    Cudo :)
    Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń