Z dedykacją dla: Invicta
Rozdział 16
Nathan wniósł mnie do jakiegoś
magazynu. Było tu ciemno i cicho. Postawił mnie przy wejściu i
wlókł przez jakieś ciemne korytarze. Było tu tak mokro, że moje
trampki przemokły.
Ostatecznie chciałam już umrzeć.
Może to głupie, ale wolałam już umrzeć, niż przechodzić przez
to co dla mnie przygotował.
Weszliśmy do jakiegoś dobrze
oświetlonego pomieszczenia. Nathan rzucił mnie na łóżko, które
stało w kącie.
Otworzyłam szeroko oczy, gdy się
rozejrzałam. Poczułam jakbym znalazła się na jakiejś sali
operacyjnej.
-i jak ci się podoba nasze królestwo?
-zapytał bardzo wyraźnie akcentując NASZE -całe dwa tygodnie nas
tu urządzałem. Myślę, że będziesz miała miłe skojarzenia
-roześmiał się.
Podszedł do mnie i lekko pchnął.
Wylądowałam na plecach. Zaczęłam się szarpać, nie chciałam
robić nic co mi kazał.
Poczułam silne uderzenie w twarz.
Upadłam, wtedy mnie przywiązał do łóżka.
-a teraz się trochę zabawimy
-podniósł strzykawkę z jakimś płynem w środku -trochę poboli,
a później... a później to nie wiem.
Szarpnęłam rękoma, chciałam się
wyswobodzić.
-ratunku!!! -krzyknęłam
-Meg, czy ty się jeszcze nie
nauczyłaś, że takie zabawy to nie ze mną? -zapytał.
Położył na mojej klatce piersiowej
kolano i przycisnął do łóżka. Wolna dłonią złapał za moją
rękę. Wbił mi igłę w ramie.
-to boli...
-ma boleć -wyszeptał nad moimi
ustami.
Nagle wszystko zaczęło tracić
kontury, a ja powoli zaczęłam tracić kontakt ze światem.
Przestałam widzieć i słyszeć, ale
uczucie strachu zostało.
-Bartek, gdzie jesteś? -wyszeptałam
* Pov Bartek
-Simon, muszę wracać -powiedziałem
do kobiety biegnącej obok mnie. Od kiedy ją zatrudniłem ciągle
się do mnie przystawiała. Nie mogła zrozumieć, że nikt oprócz
Meg mnie nie interesuje.
-już? -zapytała i zatrzymała się.
Zrobiłem to samo.
Podeszła do mnie.
-zrób sobie wolne -szepnęła
-mam wolne -odparłem.
-no to w czym problem? -zapytała i
przejechała dłonią po mojej klatce piersiowej
-muszę wracać do Meg -odparłem zły
-wiecznie ta Meg! -krzyknęła
-słuchaj Simon, zatrudniłem cię, bo
jesteś dobra. Więc chcę abyś dobrze wykonywała swoje zadanie
-odparłem
-wykonuję -szepnęła kładąc obie
dłonie na moich ramionach
-do twoich zadań nie należy uwodzenie
mnie -powiedziałem ściągając z siebie jej dłonie.
-Bartek... -zaczęła, ale nie
skończyła. Mój telefon zaczął dzwonić.
-Tomlinson -odparłem do telefonu
-Bartek -usłyszałem głos Stewa -Meg
kazała ci odebrać jakąś czerwoną sukienkę. Nie wiem o co chodzi
-wymamrotał. Zmarszczyłem brwi. O co do cholery chodzi?
I wtedy nagle mnie zmroziło.
-kiedy to było? -zapytałem
-jakieś piętnaście minut temu
-odparł
-cholera! -krzyknąłem -namierz ja i
to szybko!
-chwila... jej nadajnik w telefonie nie
odpowiada.
-pewnie go rozwalił -nagle miałem
pustkę w głowie, ale musiałem się szybko ogarnąć. Chodziło
przecież o życie Meg! -zbieraj chłopaków i zawiadom Phinesa.
Zaraz ją namierzę i dam wam znać.
Rzuciłem telefonem o ziemię. To był
om, to na pewno był on. Musiał akurat uderzyć wtedy jak miałem
wolne.
No ale kiedy miał niby uderzyć?
Przecież mnie obserwował!
Usiałem ją odnaleźć i to zaraz, za
nim stanie się coś złego.
*Pov Meg
Powoli odzyskiwałam jasność umysłu.
-obudziłaś się w odpowiednim
momencie, kochanie -usłyszałam -już chciałem cię cucić
-nachylił się nade mną -a teraz trochę sobie jeszcze poleżysz
-wyszeptał i poczułam, że znowu wbija w moje ramie igłę.
Ciało zaczęło mi mrowić.
-chwilę to potrwa -usłyszałam
przestałam czuć palce u stóp.
Mrowienie w ciele zaczęło się wzmagać. Coraz gorzej mi się
oddychało, miałam wrażenie, że płuca nie chcą napełniać się
powietrzem.
-a teraz sobie popatrzę. Myślę, ze
zostało ci jakieś dziesięć minut życia. Chcesz się pożegnać?
-zapytał odcinając moje ciało od łóżka.
Próbowałam łapać powietrze, ale
coraz gorzej mi to wychodziło. Czułam jakby moje ciało odmawiało
mi posłuszeństwa. Zaczęłam się dusić, a przed oczami wszystko
zaczęło mi wirować. Modliłam się, żeby wytrzymać jeszcze
trochę, ale nie mogłam... umierałam.
Wiedziałam, że bez powietrza nie
miałam siły przetrwać.
Moje oczy powoli zaczęły się
zamykać. Odpływałam. Ostatnie co usłyszałam to jakieś krzyki,
upadające przedmioty i ten głos.
-Meg nie zostawiaj mnie -odpłynęłam.
Umarłam
********
W dalszym ciągu głosujemy. pamiętajcie raz dziennie można oddać głos...głosy oddajemy do czwartku 9 lipca:)
*
zaglądajcie do mnie na fejsa
*
wprowadzenie do drugiej części 'Meg" z poglądowym tytułem
*
aaaaa i czytajcie moje nowe opowiadanie :)
9 lipca mam urodziny :3
OdpowiedzUsuńJejku dziękuje za dedykacje <3
OdpowiedzUsuńCzy on serio musiał? Naprawde?!
Głupi nathan, nie mógł sobie darować?! ;-; xd
co on jej wstrzyknął?
Ona przeżyje, ja to wiem ;3
Bez nie przecież nie będzie drugiej części <3
Bartek za późno!
Trzeba szybciej myśleć xd
Cudo :)
Czekam na next ;3