Epilog
-zawsze chciałam cię taką zobaczyć
-wyszeptała przez łzy mama poprawiając mój biały welon.
-mamo, nie płacz bo zaraz się
rozpłaczę -powiedziałam
-nie rycz, bo on cię nie zechce
-wyszeptała do mojego ucha. stałyśmy przed drzwiami kościoła, które zaraz miały się otworzyć.
Może to dziwne, ale uparłam się, aby
to mama prowadziła mnie do ołtarza.
Zaczęłam się coraz bardziej
stresować. Chciałam już uciekać, gdy drzwi kościoła się
otworzyły. Zobaczyłam go. Stał pod ołtarzem w szarym garniturze i
z głupkowatym uśmiechem. To był on, mój Bartek. Najcudowniejszy i
najprzystojniejszy mężczyzna na świecie.
Praktycznie leciałam do niego na
skrzydłach.
Gdy wypowiadał słowa przysięgi to o
mało mi serce z miłości nie pękło.
-taka miłość do końca życia
-wypowiedział na końcu.
-do końca i tylko z tobą -dodałam
**
-wiesz, że zawsze byłeś moim planem
„B” -zapytałam leżąc na materacu w czerwonym pokoju.
-planem „B” ? -zapytał zdziwiony
-nie inaczej -szepnęłam -plan „A”
brzmiał: zostaje starą panną i umieram w samotności, a plan „B”
uwieść Bartka -dodałam z uśmiechem
-uch... -wydał tylko z siebie
-ale wiesz, ze plan „A” praktycznie
zawsze nie wypala -powiedziałam całując go w usta -dlatego od
samego początku stawiałam na plan „B”
-ty zawsze byłaś moim planem „A”
-odparł
-jasne... -powiedziałam uderzając go
w ramię
-no dobra byłaś planem „C”
-co?
-wojsko, Daga i dopiero ty -szepnął
-dupek -odgryzałam się udając
obrażoną.
-ej... mieliśmy już nie rozmawiać o
tym jakim jestem dupkiem, tylko jak bardzo mnie kochasz.
-już cię nie lubię -odparłam
odsuwając się od niego.
-no dobra. Od kiedy cię poznałem to
zawsze byłaś planem „B”, kochanie.
-tak, tak... teraz się tłumacz
-odparłam lekko się uśmiechając
-według planu „A” miałam umierać
z miłości do ciebie, plan „B” to chciałam cię porwać i
ożenić się z tobą nawet w Las Vegas.
Rozśmiałam się próbując sobie
wyobrazić Bartka porywającego mnie i siłą zmuszającego mnie do
ślubu. To było nie do wyobrażenia.
-dobra masz mnie -odparłam
-ha... aaaaaaa dobra, teraz poczekaj
-mówiąc to wstał z łóżka
-ej gdzie idziesz?! -krzyknęłam za
nim, choć widok jego nagiego tyłka był zdumiewający.
-mam coś dla ciebie -wszedł do
sypialni z białym pudłem
-co ty? -usidłałam na łóżku,
Bartek natomiast położył pudło na ziemi i otworzył je.
Wyciągnął z niego coś czerwonego,
co okazało się być sukienką!
-mówiłaś, że zawsze taką chciałaś
mieć, a poza tym i tak wiszę ci sukienkę -uśmiechnął się.
Zaczęłam krzyczeć, miałam wrażenie,
że sąsiedzi wokoło mnie słyszą.
-kocham cie! -krzyknęłam wpadając mu
w ramiona.
-kocham cię, Meg -wymamrotał
przyciągając moje usta do swoich.
Wtedy już nawet czerwona sukienka
przestała się liczyć.
KONIEC
części 1
******
to już koniec :( chyba będę płakać...
ale z drugą częścią ruszam już 16 lipca!!!
jeszcze do 9 lipca można głosować na tytuł drugiej części
*
zaglądajcie do mnie na fejsa
*
i dziękuję za odwiedziny za komentarze i w ogóle dziękuję, że jesteście!!!!!
kocham was :*
Najlepsze opowiadanie ever <3 Czekam z niecierpliwością na drugą część Pozdrawiam Ania :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podoba :)
Usuńpozdrawiam :)
Jakie to kochane *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie ;3
Czekam na druga cześć ;)
cieszę się, że się podoba :)
UsuńCzekam na dalszą część. Piszesz naprawdę zajebiście. Naprawdę, WOW. Mam prośbę, zajrzysz do mnie? ->
OdpowiedzUsuńsophigranna.blogspot.com