I love you, Meg

sobota, 4 lipca 2015

Epilog


Epilog

-zawsze chciałam cię taką zobaczyć -wyszeptała przez łzy mama poprawiając mój biały welon.
-mamo, nie płacz bo zaraz się rozpłaczę -powiedziałam
-nie rycz, bo on cię nie zechce -wyszeptała do mojego ucha. stałyśmy przed drzwiami kościoła, które zaraz miały się otworzyć.
Może to dziwne, ale uparłam się, aby to mama prowadziła mnie do ołtarza.
Zaczęłam się coraz bardziej stresować. Chciałam już uciekać, gdy drzwi kościoła się otworzyły. Zobaczyłam go. Stał pod ołtarzem w szarym garniturze i z głupkowatym uśmiechem. To był on, mój Bartek. Najcudowniejszy i najprzystojniejszy mężczyzna na świecie.
Praktycznie leciałam do niego na skrzydłach.
Gdy wypowiadał słowa przysięgi to o mało mi serce z miłości nie pękło.
-taka miłość do końca życia -wypowiedział na końcu.
-do końca i tylko z tobą -dodałam

**
-wiesz, że zawsze byłeś moim planem „B” -zapytałam leżąc na materacu w czerwonym pokoju.
-planem „B” ? -zapytał zdziwiony
-nie inaczej -szepnęłam -plan „A” brzmiał: zostaje starą panną i umieram w samotności, a plan „B” uwieść Bartka -dodałam z uśmiechem
-uch... -wydał tylko z siebie
-ale wiesz, ze plan „A” praktycznie zawsze nie wypala -powiedziałam całując go w usta -dlatego od samego początku stawiałam na plan „B”
-ty zawsze byłaś moim planem „A” -odparł
-jasne... -powiedziałam uderzając go w ramię
-no dobra byłaś planem „C”
-co?
-wojsko, Daga i dopiero ty -szepnął
-dupek -odgryzałam się udając obrażoną.
-ej... mieliśmy już nie rozmawiać o tym jakim jestem dupkiem, tylko jak bardzo mnie kochasz.
-już cię nie lubię -odparłam odsuwając się od niego.
-no dobra. Od kiedy cię poznałem to zawsze byłaś planem „B”, kochanie.
-tak, tak... teraz się tłumacz -odparłam lekko się uśmiechając
-według planu „A” miałam umierać z miłości do ciebie, plan „B” to chciałam cię porwać i ożenić się z tobą nawet w Las Vegas.
Rozśmiałam się próbując sobie wyobrazić Bartka porywającego mnie i siłą zmuszającego mnie do ślubu. To było nie do wyobrażenia.
-dobra masz mnie -odparłam
-ha... aaaaaaa dobra, teraz poczekaj -mówiąc to wstał z łóżka
-ej gdzie idziesz?! -krzyknęłam za nim, choć widok jego nagiego tyłka był zdumiewający.
-mam coś dla ciebie -wszedł do sypialni z białym pudłem
-co ty? -usidłałam na łóżku, Bartek natomiast położył pudło na ziemi i otworzył je.
Wyciągnął z niego coś czerwonego, co okazało się być sukienką!
-mówiłaś, że zawsze taką chciałaś mieć, a poza tym i tak wiszę ci sukienkę -uśmiechnął się.
Zaczęłam krzyczeć, miałam wrażenie, że sąsiedzi wokoło mnie słyszą.
-kocham cie! -krzyknęłam wpadając mu w ramiona.
-kocham cię, Meg -wymamrotał przyciągając moje usta do swoich.
Wtedy już nawet czerwona sukienka przestała się liczyć.

KONIEC
części 1





******
to już koniec :( chyba będę płakać...
ale z drugą częścią ruszam już 16 lipca!!!
jeszcze do 9 lipca można głosować na tytuł drugiej części
*
zaglądajcie do mnie na fejsa

*

do szybkiego zobaczyska :D
i dziękuję za odwiedziny za komentarze i w ogóle dziękuję, że jesteście!!!!!
kocham was :*

5 komentarzy:

  1. Najlepsze opowiadanie ever <3 Czekam z niecierpliwością na drugą część Pozdrawiam Ania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba :)
      pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Jakie to kochane *.*
    Uwielbiam twoje opowiadanie ;3
    Czekam na druga cześć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na dalszą część. Piszesz naprawdę zajebiście. Naprawdę, WOW. Mam prośbę, zajrzysz do mnie? ->
    sophigranna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń