I love you, Meg

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 8

(Emilia, Mila)

Rozdział 8

-witam… Pani to…??
-Była szefowa Pana Bartosza -odpowiedziałam
-Pani Meg tak ?? Ja jestem młodszą siostrą Bartosza -uśmiechnęła się. Przypominała mi wszystkie moje koleżanki. One potrafiły się cieszyć życiem. Ja już nie potrafiłam.
Zaproponowałam jej podwiezienie, zgodziła się. Usta się jej nie zamykały, głównie mówiła o Bartku. Jednak ani razu nie podało to co mnie interesowało. Gdzie on teraz pracuje?? z zamyślenia wyrwały mnie ostatnie jej słowa.
-…ciężko teraz znaleźć prace. A jak się znajdzie to ciężko ją pogodzić ze studiami. A chcę się odciąć od mamy i Bartka… -wiem, że nie powinnam tego robić, ale cóż. Ja mogę. Wyciągnęłam wizytówkę
-przyjdź jutro pod ten adres. Zobaczymy co możemy zrobić…


Mila, zjawiła się z samego rana. Była trochę zdenerwowana., ale współpraca z nią rozpoczęła się dobrze. Siostra Bartka była inteligentna i szybko uczyła się nowych rzeczy. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie jej dobra znajomość języków. Biła na głowę moją sekretarkę. Dlatego chciałam z niej zrobić moją osobistą asystentką. Antylia patrzała na to spod byka. Nie odpuściła mi oczywiście zgryźliwych komentarzy.
-Mila, możesz do mnie przyjść? -nie musiałam długo czekać, aby dziewczyna pokazała się w drzwiach. Uśmiechnęłam się na widok jej notatnika w ręku. O tak, zawsze zwarta i gotowa -usiądź -wskazałam jej miejsce.
-coś zrobić? -zapytała
-nie, nie... chciałabym z tobą porozmawiać -odparłam.
-chcę mnie pani zwolnić? -zapytała zdenerwowana.
Otworzyłam szeroko oczy. Nawet przez myśl mi nie przeszło takie coś. Miałam ochotę się roześmiać, ale wiedziałam, że nie pora i czas.
-Milo, oczywiście, że nie -powiedziałam i zobaczyłam jak z niej uchodzi powietrze -jestem bardzo zadowolona z twojej pracy.
-bardzo się cieszę proszę Pani.
-mów mi po imieniu -stwierdziłam z uśmiechem
-ale...
-nie ma żadnego ale. Jestem Meg -przerwałam i wpatrywałam się w otwarte usta Mili. Gdy już dotarło do mnie, ze dziewczyna nic z siebie nie wydusi dodałam -chciałabym, żebyś dziś towarzyszyła mi na spotkaniu u mojej matki.
********
Wiedziałam, że zrobiłam dobrze, że zabrałam ze sobą Mile, to był dobry pomysł. Przy przyjaciółkach mojej rodzicielki zrobiła się bardziej śmiała. A poza tym wszystkie były zajęte nią, więc mogłam spokojnie porozmawiać z matką. Niezauważone udałyśmy się do jej gabinetu.
-mamo coś się stało? -zapytałam
-nie, oczywiście, ze nie -wyszeptała.
-ale chciałaś ze mną rozmawiać.
-chciałam ci coś dać, kochanie. -spojrzała na mnie -chciałabym, żebyś to nosiła i nie ściągała.
-co to takiego? -zapytałam.
Mama podeszłą do sejfu i wyciągnęła niebieskie pudełko. „Apart”. Otworzyłam szeroko oczy.
-otwórz -powiedziała podając mi pudełko. Z sercem w gardle otworzyłam je, a moim oczom ukazał się złoty łańcuszek z maleńkim serduszkiem. Musiałam się bliżej przyjrzeć co jest na nim napisane.
-”B”? -zapytałam zdziwiona. Mama otworzyła szeroko oczy, ale po chwili się uśmiechnęła.
-chciałam, żebyś miała pamiątkę po ojcu -po sowach matki zrobiło mi się ciepło na sercu.
Spojrzałam ponownie na pudełko i przejechałam palcem po serduszku.
-proszę, nałóż to...
-dlaczego? -zapytałam zdziwiona.
-bo chciałabym, żebyś nosiła coś ode mnie i od taty... -ostatnie słowo praktycznie wyszeptała.
Byłam trochę zdziwiona tą całą sytuacja, ale się zgodziłam.
Założyłam delikatnie serduszko na szyję i od razu poczułam się jakoś lepiej. Jakby ktoś nade mną czuwał. Tata -wyszeptałam do siebie. Ale to inne słowo wyszło z moich ust.
-Bartek...
-mówiłaś coś? -zapytała mama.
-nie, nie... nic.
***************

Całą drogę do domu trzymałam serduszko w dłoni. Jakoś za pomocą tego małego kawałka złota poczułam się bezpieczniej. Jakby ktoś za jego pośrednictwem nade mną czuwał. Zachowałam się jakbym zwariowała, ale chyba naprawdę zwariowałam. Chciało mi się śmiać. Ostatnio zbyt często wpadałam w taki stan. Czyli było możliwe, ze postradałam zmysły.

________________________
Kontakt:
e-mail: yasma@interia.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz