I love you, Meg

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 6



Rozdział 6

Po zakupach z mamą wróciłam z 3 parami nowych butów z 4 nowymi sukienkami i z torebką. Byłam też zmęczona i trochę skołowana.
-czy jak wróciliśmy rano do domu, Pani Jola była w domu?
-tak Proszę Pani -odpowiedział, a mi kamień spadł z serca. Czyli to ona mnie rozebrała… uff
nikt od „wypadku” nie oglądał ani nie dotykał mojego ciała.
zamykam oczy i widzę tego mężczyznę, nóż. Czuję jego zapach, jego dotyk. Przejechałam dłonią po powierzchni za prawym uchem i czuję bliznę. Dziękuję Bogu za to, że mnie nie zabił. Zrobił mi krzywdę, czuję jak płynie po policzku mi łza. Pamiętam ten ból gdy poczułam nóż w sobie. Musiałam przejść tyle operacji, żeby zacząć znowu normalnie żyć. Tylku psychiatrów, psychologów, różnego rodzaju specjalistów. To mama i P. Jola się mną zajmowały, na samą myśl o tym że ktoś inny mógł mnie dotykać a co dopiero mężczyzna.
Bartek podaje mi chusteczkę, co sprowadza mnie na ziemię….
Po zakupach byłam umówiona z Waldkiem, moim najlepszym przyjacielem i to jedynym. Znaliśmy się od przedszkola, byliśmy praktycznie nie rozłączni... nawet różne licea, studia nie rozłączyły nas. Wszyscy myśleli, że z czasem założymy razem rodzinę, ale my zawsze wiedzieliśmy, że nigdy nie stworzymy pary. Za dużo o sobie wiedzieliśmy, abyśmy mogli z tym dobrze spać obok siebie.
Spotkaliśmy się jak zawsze w tej samej kawiarni. Gdzieś w centrum miasta, daleko od wszystkiego.
Waldek dziś nie wyglądał najlepiej. Co chwilę pocierał czoło.
-Waldek, co się stało?
-zrywam z Kaśką -wyszeptał
-czemu? Przecież mówiłeś, że to świetna dziewczyna! -oburzyłam się. Ostatnio od 3 miesięcy słyszę tylko o niej, jaka ona piękna, cudowna...
-Aneta wróciła z Włoch i się spotkaliśmy...
I nagle wszystko nabrało barw. Aneta była jego pierwszą największą miłością. Byli ze sobą 5 lat! Nigdy bym sobie nie pomyślała, że rozejdą się.


Przed snem moje myśli krążyły wkoło Bartka. Od wczorajszego dnia zrobił się jakby taki bardziej oziębły, smutny, nieobecny. Nieraz patrzy na mnie z taką miną jakby miał zaraz się rozpłakać a później jakby chciał mnie zabić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz