I love you, Meg

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 2


Rozdział 2

Odkładam słuchawkę i wychodzę szybko z kawiarni i nabieram dużo powietrza w płuca. Wreszcie mogę oddychać i wzbiera mi się na wymioty.
Usiadłam na schodkach i rozprostowałam nogi. Moje mięśnie jeszcze nie doszły do siebie, po tak morderczym wyczynie.
Przed schodami zatrzymuje się czarny mercedes. Mrużę oczy. Gdy wysiadł z niego Bartek otwieram szeroko oczy. Ma na sobie krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem, całość dopełniały japonki. Gdzie się podziały jego buty i garnitur.
Ściągnął okulary i podszedł do mnie, nic nie mówiąc wyciągnął dłoń i pomógł mi się podnieść. Ciągnie mnie w stronę auta, otwiera drzwi i wpycha mnie do środka. Sam siada obok, nie odzywa się. Jak zawsze, wygląda jakby był zły. Nigdy nie mogę odgadnąć czym go wkurzam. Mam wrażenie, że denerwuje go sama moja obecność.
-kazałem Antyli przełożyć Twoje spotkanie, więc masz jeszcze godzinę -powiedział twardym głosem i zacisnął dłonie na kierownicy.
-dziękuję -odpieram. Trochę dziwnie się czuję. Nigdy nie siedziałam obok niego w aucie. Widziałam każdą ryskę na jego twarzy. Widziałam jak przechodzą przez jego twarz triki nerwowe.
W aucie panowała cisza, dziś to bardzo mnie krępowało. Chciałam włączyć muzykę, sięgnęłam dłonią do radia. Bartek szybko zareagował i złapał mnie za nadgarstek. Odłożył moją rękę na mojej nodze. Zacisnęłam pięść, przeszedł mnie dreszcz. Poczułam, że sztywnieje. Odwróciłam głowę w stronę bocznego okna. Zaczęłam liczyć, aby się uspokoić. Jeden, dwa, trzy... zesztywniało mi całe ciało. Nie mogłam już liczyć. Wszystkie moje myśli krążyły już wokół jednej sprawy.
On też zaciskał dłonie na moich nadgarstkach, on też patrzał na mnie gniewnie.... nagle poczułam mocne szarpnięcie. Poczułam, że brakuje mi powietrza w płucach.
-cholera -wyrzucił z siebie Bartosz. Wyszedł z auta i podszedł do stojącej na chodniku kobiety. Za bardzo huczało mi w uszach, aby słyszeć o czym dyskutują. Widać było, że Bartek był dość zdenerwowany. Z szybkością wiatru gestykulował rękoma. Kobieta patrzała na niego gniewnie, a na koniec wskazała na mnie palcem.
-... a ta dziwka, to co? -usłyszałam. Ciało zaczęło mnie mrowić. Tylko jedna osoba tak na mnie mówiła. Wzięłam kilka głębszych wdechów. Myślałam, że zaraz zwariuję.
-nie mów tak na nią!!! -jego krzyk obudziłby nawet umarłego.
Kobieta wbiła we mnie wzrok, zrobiła taki ruch jakby chciała do mnie podejść, ale Bartek złapał ją za ramię i unieruchomił. Później lekko pchnął ją w stronę parku. Poczekał jak odejdzie i wrócił do auta. Wsiadł i ruszyliśmy. Nic nie mówił, a ja nie pytałam.
Wprowadził mnie do apartamentu, w którym mieszkałam. Poszłam do swojej sypialni, a on do biura, gdzie spędzał czas, gdy byłam w domu.
Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się ubierać. Włożyłam sukienkę ołówkową, zapinaną z tyłu. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że nie ma Pani Joasi. Nie miałam już czasu aby się przebrać. Wzięłam żakiet i wyszłam do salonu, tak już na mnie czekał Bartosz. Był ubrany w garnitur i białą koszule.
-przecież masz wolne -powiedziałam
-już nie odparł -powiedział, poprawiając krawat. Skinęłam głową i ruszyłam przed siebie -pomogę Pani. -zatrzymałam się nie wiedząc o co chodzi.
-słucham?
-sukienka -całkowicie zapomniałam o tej przeklętej sukience. Bartosz podszedł do mnie i powoli zaczął zapinać mi sukienkę. -gotowe.
W biurze znalazłam się piętnaście minut przed czasem. W holu złapała mnie Antylia, moja osobista asystentka.
-gdzie byłaś ? Szukaliśmy Cię
-biegałam..
-tyle czasu?
-tak
-”B” Cię przywiózł? -zapytała
-tak
-myślałam, że rozniesie całe wydawnictwo!
-on tu był?
-oczywiście, myśleliśmy że zabije Sebastiana, gdy się dowiedział, że mu zginęłaś. -westchnęłam -Meg ostatnio jesteś dość przygnębiona -zaczęła -myślę, że powinnaś pójść do lekarza. -machnęłam ręką i weszłam do sali konferencyjnej. Nie chciałam tego słuchać, za każdym razem gdy przychodziły te dni, kazano mi iść do lekarza.

W sali czekało na mnie troje ludzi. Dwóch mężczyzn i kobieta. Kobieta siedziała skulona pomiędzy potężnymi mężczyznami. Od razu domyśliłam się, że to ona musi być autorką książki, którą chcę wydać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz