I love you, Meg

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 1


Rozdział 1


Biegnę, muszę biec. Jakieś pięć minut temu, moje mięśnie dały znać, że są już na granicy wytrzymałości. Jest duża możliwość, że zaraz upadnę ale biegnę dalej. Nie mogę przestać biec, gdy nie biegnę to za dużo myślę, a nie mogę myśleć.
Zaczynam liczyć. To mi pomaga, przynajmniej nie myślę o moim ciele, które odmawia mi powoli posłuszeństwa. Jeden, mijam kawiarnię... dwa, mijam bibliotekę... trzy, cztery, pięć... sześć, mijam park... siedem, osiem, dziewięć... dziesięć, zatrzymuję się. Nie dam już rady, muszę usiąść. Rozglądam się dookoła i stwierdzam, że nie mogę sobie pozwolić na omdlenie na jakimś pustkowiu. Przysiadam na krawędzi chodnika i czuję jak trzęsie mi się całe ciało. Przed oczami mam czarne mroczki. Ostatnimi siłami próbuję i uszczypnąć, aby zapobiec zemdleniu. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem doprowadziłam się do takiego stanu. Ale to były te ciężki dni, które dopadają mnie raz na jakiś czas. Wzdycham, jestem ciekawa jak wrócę do domu. Próbuję się podnieść. Upadam.
-niech to gęś... -mamroczę i przeklinam się w duchu -jestem głupia... gdzie ja teraz znajdę telefon.
Spoglądam na zegarek i mam ochotę umrzeć. Za godzinę mam spotkanie, a jest mało prawdopodobne, że dotrę w pół godziny do domu. Wstaję i powoli wlekę się w stronę mieszkania. Mam nadzieję, że gdzieś po drodze znajdę jakiś telefon.
Docieram do kawiarni, którą mijałam. Jest pusta, ale czuć alkohol. Mam ochotę stąd uciec, ale muszę zadzwonić. Schylam głowę i zatykam nos. Podchodzę do lady, ale nikogo nie ma.
-halo!! -przez usta do moich płuc dociera to wstrętne powietrze. Zaczynam kaszleć, chyba zaraz zwymiotuję. Nagle skądś pojawia się młody chłopak i patrzy na mnie pytająco.
-przepraszam mogę skorzystać z telefonu? -chłopak skinięciem głowy pokazuje mi wiszący w rogu automat. Otwieram szeroko oczy, nie wiedziałam że jeszcze takie rzeczy istnieją.
Podchodzę powoli do automatu i wzdycham, nikt miły nie zostawił ani grosika. Pozostało mi więc zadzwonić do Bartka.
Łączę się z informacja...
-Informacja... słucham -odzywa się kobiecy głos
-witam, chciałaby zamówić rozmowę na koszt odbiorcy -mamroczę
-proszę podać numer telefonu i swoje dane
-889659213, proszę powiedzieć, że dzwoni Meg
-proszę chwilę poczekać
Modlę się, żeby odebrał. Dziś przecież miał wolne, a mną miał się zająć Stew.
Mam wrażenie, że zaraz dyspozytorka odezwie się, że niestety nikt nie odbiera. Nagle słyszę piknięcie.
-gdzie Ty do cholery jesteś? -słyszę twardy męski głos
-Bartosz? -zapytałam niepewnie. Chyba nie pomyliłam numerów.
-tak to ja, gdzie jest Pani? -zapytał już łagodniej -szukamy Pani już od dobrej godziny
-jestem w kawiarni „pod groszem” na Tuwima -nagle słyszę jak przeklina

-już jadę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz