Rozdział 13
-Meg... otwórz oczy -gdzieś z oddali
usłyszałam głos -Meg, otwórz te cholerne oczy. -nie miałam
ochoty się budzić. Chciałam spać tak do końca życia. Chciałam
być wszędzie tylko nie tu, nie po tym co usłyszałam.
-Boże -wyrwało mi się.
Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam
zmartwione oczy Bartka.
-widziałem, że nie powinienem Ci tego
mówić -wyszeptał.
Bartek pomógł mi podnieść się do
pozycji siedzącej. Oparłam się plecami o zimną ścianę.
Zamknęłam oczy i modliłam się, żeby to był tylko jakiś
koszmar.
-chcę wiedzieć co wiesz -odezwałam
się wreszcie. Miałam zachrypnięty głos.
-wiem tyle ile powinienem wiedzieć
jako twój ochroniarz -odetchnęłam. Miałam wrażenie, że zaraz
powie, ze wie co ON mi zrobił.
-Meg, wiem... -zaczął -wiedziałem od
początku -zmroziło mnie. Blizna za uchem zaczęła mnie swędzieć.
-Bartek -wyszeptałam
-wiem, musiałem cię sprawdzić za nim
przyjąłem tą pracę -odparł
-o Boże! -pisnęłam i zakryłam
dłonią usta
-nigdy tak mnie to nie ruszyło, dopóki
nie zobaczyłem tych wszystkich blizn -przerwał
-jak? -zapytałam przerażona. Spojrzał
na mnie i krzywo się uśmiechnął. Dotarło do mnie, kiedy on mógł
mnie widzieć...
-wtedy, kiedy staliśmy w korku.
Usnęłaś, zaniosłem cię do sypialni i rozebrałem...
-przecież powiedziałeś, że Pani
Jola...
-powiedziałem tylko, że była w domu.
-odparł
Przyjrzałam mu się. To przez to, on
mnie nie chce.
-O Boże, to przez to mnie odtrącasz?
Przez ten mój przeklęty balas? -zapytałam zła
-Meg, nie to nie tak. -tłumaczył się
-ale przecież odeszliśmy od sedna sprawy -wyrzucił z siebie.
Moje ciało zesztywniało, gdy znowu do
mnie dotarło, że mój prześladowca chodzi wolno.
-co ja teraz zrobię? -zapytałam
-to co robiłaś do tej pory, kochanie.
Meg jesteś bezpieczna -wyszeptał
-jak? -zapytałam, sama nie wiedząc o
co pytam.
Bartek wreszcie uklęk obok mnie.
Złapał za serduszko na mojej szyi.
-w tym serduszku jest nadajnik, znajdę
cię wszędzie.
-co?! -zapytałam szeroko otwierając
oczy.
-od tygodnia za tobą chodzę Meg.
Twoja mama się spisała. To serduszko jest ode mnie.
Złapałam za dłoń, która spoczywała
na serduszku. Teraz wiedziałam skąd to „B”.
Szok, który przed chwilą przeszłam,
gdzieś minął. Czułam się bezpieczna.
Usiadł obok mnie i przytulił mnie do
siebie. Nawet nie wiedziałam kiedy po moim policzku zaczęły płynąć
łzy.
-Mam pewne zobowiązania -zaczął -z
Dagmarą znaliśmy się od dziecka, poznałaś ją. -przerwał
-oczywiście poznałaś tą gorszą wersje jej. Bardzo się
kochaliśmy. Jak mieliśmy po naście lat zawsze wymykaliśmy się do
ogrodu łączącego nasze posesje -zaśmiał się -zaplanowaliśmy
ślub. Między czasie odbębniłem misje w Iraku -przerwał i
spoważniał -jej rodzice zginęli w wypadku. Wzięliśmy ją do
siebie. Zostałem w domu na rok. Myślałem, że wszystko jest już
ok. gdy wróciłem z kolejnej misji, mama powiedziała, że z Dagmarą
dzieją się dziwne rzeczy. Odkryłem później, że bierze
narkotyki. Wysłałem ją na odwyk. W tym samym czasie zacząłem
pracować u ciebie. Walczyłem o nią, ale to nic nie dało. Meg, nie
mam nikogo oprócz utrzymanki, która ćpa.
Długo przetrawiałam jego słowa.
Przypomniałam sobie tą scenę na drodze. Dziewczyna naprawdę
wyglądała jakby coś brała.
-postaram się z tym coś zrobić
-wyszeptał mi do ucha -mówię ci to, żebyś wiedziała...
-miałam szesnaście lat -zaczęłam,
sama nie wiedząc po co mu to mówię -miałam szesnaście lat, gdy
poznałam Nathana. Był usposobieniem księcia z bajki. Był cudowny,
kochany! Nigdy nie pomyślałam, że spotkam takiego faceta! Zawsze
mówił, że mnie kocha. Pewnego pięknego dnia przyszedł do mnie do
domu i zażądał dowodu miłości. Odmówiłam mu i kazałam mu się
wynosić z mojego domu. Poszłam do swojego domu i zamknęłam mu
drzwi przed nosem. -przerwałam -wpadł do mojego pokoju i zawlókł
mnie do sypialni mojej matki. Przywiązał do łóżka a później...
-w moim gardle urosła wielka gula. Nie mogłam jej przełknąć.
-już dobrze -Bartek zaczął mnie
kołysać.
-zgwałcił mnie -wyszeptałam -a
później pociął -wybuchłam płaczem. Nie wiem ile czasu płakałam,
ale miałam wrażenie, ze wypłakałam już wszystkie łzy.
-przeszłam tyle operacji.. jakby nie Pani Jola..
-Meg, kocham cię i już nikt cię nie
skrzywdzi. Obiecuję ci to.
Ojej :(
OdpowiedzUsuńCo ona musiała przeżyć ;-;
Ten idiota Nathan powinien zostać w tym więzieniu do końca życia.
Bartek <3
Jak się o nią troszczy ;3
I jeszcze ten nadajnik, pomysłowe.
Nie umiem pisać komentarzy xd
Czekam na next ;3
Invicta;*
Dodasz może obserwatorów?
nie martw się, ja też nie potrafię pisać komentarzy :)
Usuńoczywiście, dodam :)
Nathan -,-
OdpowiedzUsuńBartek <3
Lubie to opowiadanie :)
Czekam na kolejne części mam nadzieje że szybko je napiszesz :D
Pozdrawiam Gosia /\_/\ ^.^
:)
Usuńdzięki za komentarz. Opowiadanie już mam skończone, więc kolejny rozdział powinien ukazać się na dniach :)