I love you, Meg

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 13



Rozdział 13

-Meg... otwórz oczy -gdzieś z oddali usłyszałam głos -Meg, otwórz te cholerne oczy. -nie miałam ochoty się budzić. Chciałam spać tak do końca życia. Chciałam być wszędzie tylko nie tu, nie po tym co usłyszałam.
-Boże -wyrwało mi się.
Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam zmartwione oczy Bartka.
-widziałem, że nie powinienem Ci tego mówić -wyszeptał.
Bartek pomógł mi podnieść się do pozycji siedzącej. Oparłam się plecami o zimną ścianę. Zamknęłam oczy i modliłam się, żeby to był tylko jakiś koszmar.
-chcę wiedzieć co wiesz -odezwałam się wreszcie. Miałam zachrypnięty głos.
-wiem tyle ile powinienem wiedzieć jako twój ochroniarz -odetchnęłam. Miałam wrażenie, że zaraz powie, ze wie co ON mi zrobił.
-Meg, wiem... -zaczął -wiedziałem od początku -zmroziło mnie. Blizna za uchem zaczęła mnie swędzieć.
-Bartek -wyszeptałam
-wiem, musiałem cię sprawdzić za nim przyjąłem tą pracę -odparł
-o Boże! -pisnęłam i zakryłam dłonią usta
-nigdy tak mnie to nie ruszyło, dopóki nie zobaczyłem tych wszystkich blizn -przerwał
-jak? -zapytałam przerażona. Spojrzał na mnie i krzywo się uśmiechnął. Dotarło do mnie, kiedy on mógł mnie widzieć...
-wtedy, kiedy staliśmy w korku. Usnęłaś, zaniosłem cię do sypialni i rozebrałem...
-przecież powiedziałeś, że Pani Jola...
-powiedziałem tylko, że była w domu. -odparł
Przyjrzałam mu się. To przez to, on mnie nie chce.
-O Boże, to przez to mnie odtrącasz? Przez ten mój przeklęty balas? -zapytałam zła
-Meg, nie to nie tak. -tłumaczył się -ale przecież odeszliśmy od sedna sprawy -wyrzucił z siebie.
Moje ciało zesztywniało, gdy znowu do mnie dotarło, że mój prześladowca chodzi wolno.
-co ja teraz zrobię? -zapytałam
-to co robiłaś do tej pory, kochanie. Meg jesteś bezpieczna -wyszeptał
-jak? -zapytałam, sama nie wiedząc o co pytam.
Bartek wreszcie uklęk obok mnie. Złapał za serduszko na mojej szyi.
-w tym serduszku jest nadajnik, znajdę cię wszędzie.
-co?! -zapytałam szeroko otwierając oczy.
-od tygodnia za tobą chodzę Meg. Twoja mama się spisała. To serduszko jest ode mnie.
Złapałam za dłoń, która spoczywała na serduszku. Teraz wiedziałam skąd to „B”.
Szok, który przed chwilą przeszłam, gdzieś minął. Czułam się bezpieczna.
Usiadł obok mnie i przytulił mnie do siebie. Nawet nie wiedziałam kiedy po moim policzku zaczęły płynąć łzy.
-Mam pewne zobowiązania -zaczął -z Dagmarą znaliśmy się od dziecka, poznałaś ją. -przerwał -oczywiście poznałaś tą gorszą wersje jej. Bardzo się kochaliśmy. Jak mieliśmy po naście lat zawsze wymykaliśmy się do ogrodu łączącego nasze posesje -zaśmiał się -zaplanowaliśmy ślub. Między czasie odbębniłem misje w Iraku -przerwał i spoważniał -jej rodzice zginęli w wypadku. Wzięliśmy ją do siebie. Zostałem w domu na rok. Myślałem, że wszystko jest już ok. gdy wróciłem z kolejnej misji, mama powiedziała, że z Dagmarą dzieją się dziwne rzeczy. Odkryłem później, że bierze narkotyki. Wysłałem ją na odwyk. W tym samym czasie zacząłem pracować u ciebie. Walczyłem o nią, ale to nic nie dało. Meg, nie mam nikogo oprócz utrzymanki, która ćpa.
Długo przetrawiałam jego słowa. Przypomniałam sobie tą scenę na drodze. Dziewczyna naprawdę wyglądała jakby coś brała.
-postaram się z tym coś zrobić -wyszeptał mi do ucha -mówię ci to, żebyś wiedziała...
-miałam szesnaście lat -zaczęłam, sama nie wiedząc po co mu to mówię -miałam szesnaście lat, gdy poznałam Nathana. Był usposobieniem księcia z bajki. Był cudowny, kochany! Nigdy nie pomyślałam, że spotkam takiego faceta! Zawsze mówił, że mnie kocha. Pewnego pięknego dnia przyszedł do mnie do domu i zażądał dowodu miłości. Odmówiłam mu i kazałam mu się wynosić z mojego domu. Poszłam do swojego domu i zamknęłam mu drzwi przed nosem. -przerwałam -wpadł do mojego pokoju i zawlókł mnie do sypialni mojej matki. Przywiązał do łóżka a później... -w moim gardle urosła wielka gula. Nie mogłam jej przełknąć.
-już dobrze -Bartek zaczął mnie kołysać.
-zgwałcił mnie -wyszeptałam -a później pociął -wybuchłam płaczem. Nie wiem ile czasu płakałam, ale miałam wrażenie, ze wypłakałam już wszystkie łzy. -przeszłam tyle operacji.. jakby nie Pani Jola..

-Meg, kocham cię i już nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję ci to.

4 komentarze:

  1. Ojej :(
    Co ona musiała przeżyć ;-;
    Ten idiota Nathan powinien zostać w tym więzieniu do końca życia.
    Bartek <3
    Jak się o nią troszczy ;3
    I jeszcze ten nadajnik, pomysłowe.
    Nie umiem pisać komentarzy xd
    Czekam na next ;3
    Invicta;*

    Dodasz może obserwatorów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie martw się, ja też nie potrafię pisać komentarzy :)
      oczywiście, dodam :)

      Usuń
  2. Nathan -,-
    Bartek <3
    Lubie to opowiadanie :)
    Czekam na kolejne części mam nadzieje że szybko je napiszesz :D
    Pozdrawiam Gosia /\_/\ ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      dzięki za komentarz. Opowiadanie już mam skończone, więc kolejny rozdział powinien ukazać się na dniach :)

      Usuń