Rozdział 10
Po dość długiej minucie Bartek
przeczesał dłonią włosy i przeklął siarczyście. Otworzyłam
szeroko oczy.
-Boże, Meg... -zmrużyłam oczy.
-co? -zapytałam. On jednak nie
odpowiedział, tylko zaczął chodzić po moim gabinecie.
Miał wrażenie, że wydeptał tam już
pokaźny dół.
-to co powiedziałem, to prawda, Meg
-mówiąc to przystanął. Serce o mało mi nie stanęło -Meg,
naprawdę Cię kocham -podszedł do mnie i upadł na kolana. Swoją
głowę położył na moich kolanach -ale nie mogę -wyszeptał, a ja
spięłam wszystkie mięśnie. To było za dużo -mam zobowiązania,
które muszę dotrzymać -dodał i spojrzał na mnie -muszę, Meg i
żałuję tego.
*
Siedziałam na tylnym siedzeniu auta i
wpatrywałam się w okno. Nie mogłam na niego patrzeć po tym co
powiedział.
-przecież on ma narzeczoną idiotko
-powiedziałam sama do siebie i uderzyłam czołem o szybę.
-coś się stało? -usłyszałam głos
Bartka, spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
To była najdłuższa podróż do domu.
Kiedy wiesz, że osoba którą kochasz
jest w zasięgu ręki, a nie możesz jej mieć, to, to doprowadza cie
do obłędu.
Uświadomiłam sobie nagle, że
naprawdę go kocham. Tak naprawdę to ja chyba go zawsze kochałam,
tylko nie dopuszczałam tego do siebie,=.
A teraz kiedy jestem już gotowa, on
mnie nie chce!
-jesteśmy już... -zakomunikował
Bartek
-gdzie? -zapytałam
-pod twoim apartamentem. Spojrzałam na
budynek stojący przed moimi oczami i westchnęłam -stoimy już tu
chwilę. Nie chciałem ci przeszkadzać.
Skinęłam tylko głową i pozwoliłam
się wprowadzić do budynku. Gdy weszliśmy do mojego mieszkania,
przystanęłam.
-Bartek -powiedziałam oficjalnym
głosem
-tak? -zapytał podchodząc do mnie.
-kocham cię -wyszeptałam i odeszłam.
Zostawiłam go tam stojącego. Odwróciłam się jeszcze na moment,
aby go zobaczyć. Stał tam z otwartymi ustami. Uśmiechnęłam się
do niego.
Prawda mnie wyzwoliła, a z drugiej
strony miałam satysfakcję z jego reakcji.
*
Siedziałam już kolejną godzinę w
swoim gabinecie. Miałam pracować, ale nie mogłam. Wszystkie moje
myśli były skierowane w kierunku Bartka.
Przecież on siedział gdzieś tam
niedaleko w gabinecie Sebastiana.
Zacisnęłam powieki i oparłam czoło
o zimny blat biurka.
-życie popieprzyło mi się ostatnio
cudownie -wyszeptałam -chcę umrzeć! -krzyknęłam
-wolałbym, abyś nie umierała na
mojej zmianie -usłyszałam głos Bartka.
-nie umiesz pukać? -zapytałam patrząc
na niego -a jak bym była naga?!
Zobaczyłam uśmiech na jego twarzy.
-to by był zjawiskowy widok -odparł
dotykając palcem swoich ust.
-jesteś...
-kochanie -zaczął i podszedł do
mojego biurka -nie moja wina, że tak mnie pociągasz -dodał szeptem
-jesteś...
-chciałem ci powiedzieć, ze Stew już
wrócił, a ja już idę -mówiąc to nachylił się przez biurko i
pocałował mnie w usta.
************
kontakt:
yasma@interia.pl
***********
zapraszam również na:
http://www.wattpad.com/myworks/42181937-call-me-julia-hs
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz